Czy ktoś jeszcze pamięta Mikołaja, jak był takim maluszkiem?

Czy ktoś jeszcze pamięta Mikołaja, jak był takim maluszkiem? My sami z rozrzewnieniem oglądamy stare filmy z ćwiczeń z Mikołajem. Filmy te nagrywamy na co 3 miesięczne konsultacje do Poradni dla Dzieci z Autyzmem i Innymi Zaburzeniami Rozwoju w Krakowie. Na konsultacjach dostajemy indywidualny program terapeutyczny do realizacji w domu. Później nagrywamy film i na konsultacjach z Zespołem Konsultacyjnym omawiamy co się udało zrealizować z programu, a z czym Miki miał trudności.

Na początku były to proste (ale nie dla Mikołaja, często okupione płaczem i buntem) programy stymulacyjno-sekwencyjne (jak ten z początków terapii w 2009 roku, dokładnie 3 lata temu), a z czasem wraz z wiekiem i rozwojem Mikołaja programy te stawały się coraz bardziej wymagające (zarówno dla niego jak i dla nas rodziców). Ćwiczenia te mają na celu poprzez wielokrotną ilość powtórzeń zniwelować deficyty w różnych sferach rozwoju Mikołaja. I jak się okazuje, w wielu przypadkach założenie to było słuszne.


Nasze początki…

Spotkanie z zabawą – rysowanie i inne zabawy plastyczne

Dwa tygryski
Dwa tygryski

W piątek byłam na 2-godzinnych warsztatach dla rodziców w NZOZ Ośrodek dla osób z autyzmem  nt. Rozwijania zabawy z dzieckiem – rysowanie i inne zabawy plastyczne. Bardzo lubię ten cykl spotkań dla rodziców, którego celem jest dostarczenie rodzicom dzieci w wieku przedszkolnym inspiracji i sprawdzonych pomysłów na zabawę z dzieckiem. Rysowanie i inne zabawy plastyczne to już kolejny temat z tego cyklu spotkań z zabawą, tym bardziej ciekawy, że nasze dzieci mają zwykle problemy z rysowaniem, kolorowaniem itp. Albo za słabo trzymają kredkę i nie wiele widać co rysują (Mikołaj) albo za mocno i rysują robiąc dziury w kartce. Ogólnie nie lubią i nie chcą rysować bo im nie wychodzi. A chodzi o to, żeby je zachęcić i mieć pomysł jak to zrobić, żeby zaczęło wychodzić  i dzieci polubiły rysowanie. 🙂

Z Mikołajem, jeśli chodzi o rysowanie, to różnie bywało. Na początku nie rysował, bo go to nie interesowało i nie umiał trzymać kredki, a później słabo ją trzymał. Malowanie palcami czy w kaszy też w ogóle nie wychodziło ze względu na nadwrażliwość sensoryczną. Ale później pomału na skutek różnych oddziaływań terapeutycznych (zajęć z fizjoterapii, z SI, zajęć plastycznych, a nawet logopedycznych) powoli nadrabiał zaległości. Obecnie nie jest idealnie (napięcie w rączce nadal jest słabe) ale jest dużo lepiej. Mikołaj chętniej rysuje ale musi mieć temat, który go interesuje. Pisze drukowane samogłoski, sylaby oraz cyferki (trochę mu to jeszcze niezgrabnie wychodzi), a nawet dał sobie ostatnio pomalować twarz:)

(dopisek taty: Malowaliśmy farbami i w pewnym momencie Mikołaj powiedział do taty: – A teraz pomaluje nos. I pomalował swój, potem mój. A potem pomalowaliśmy sobie wąsy tygrysa. I był zachwycony, co miesiąc wcześniej mocno oprotestowywał)

gra planszowa
gra planszowa

Jeśli chodzi o rysowanie to nadal preferuje rysowanie w pionie i na dużych powierzchniach(tablica suchościeralna i duże kartki papieru przylepione do szafy). Gdyby nie był pilnowany to najchętniej rysowałby bazgroły, albo wyjątkowo jak się trafi jakaś scenka z aktualnie ulubionej bajki (np. utknięty w norce tył Kubusia Puchatka,  z którego królik zrobił łosia i Mikołaj rysuje nam na drzwiach przesuwnych łosia 🙂

Ogólnie trzeba jednak mieć dużo propozycji dla niego żeby coś z tego go zainteresowało.

Ze szkolenia wyniosłam kilka fajnych pomysłów, a dwa z nich wcieliłam natychmiast na drugi dzień w życie. Pierwszy pomysł polegał na zrobieniu gry. Gra polega na jak najszybszym dotarciu do mety i zrobieniu swojego rysunku. Na oczkach gry rysuje się różne elementy do przerysowania na swoją kartkę papieru w zależności na które oczko się stanie swoim pionkiem, po rzucie kostką. Ja wybrałam motyw domu (można inne np. pociąg, akwarium, zoo itp.) Każdy z graczy dostaje czystą kartkę papieru i rysuje na niej swój kwadrat (czyli baza pod dom), a później w zależności na jakie pola – pionkiem się stanie dorysowuje się: okna, drzwi, dach, komin, dym i inne elementy z gry. Mikołajowi  gra się podobała, a rysunek uzupełniał chętnie (trudniejsze elementy z naszą pomocą). Wprawdzie był jeden bunt, kiedy po drabinie w grze musiał zjechać parę pól do tyłu, ale szybko został zażegnany. Na koniec Mikołaj zawiesił dumny swój rysunek na tablicy 🙂

gra z losowaniem
gra z losowaniem
karty do losowania - strona napisu
karty do losowania - strona napisu
karty do losowania - strona obrazka
karty do losowania - strona obrazka

Drugi pomysł polega na przerysowywaniu na dużej kartce papieru – prostych schematów z losowanych małych karteczek. Najpierw na małych karteczkach rysuje się różne proste schematy np. słońce, chmura, gwiazda , dom, bałwan itp. (dla dzieci które uczą się czytać na odwrocie piszemy drukowanymi literami nazwy). I z woreczka na zmianę z dzieckiem losujemy karteczkę i zadanie polega na przeczytaniu napisu i przerysowaniu schematu – rysunku na dużą wspólną kartkę. Może powstać naprawdę ciekawa praca plastyczna. 🙂 Uważam, że jest to fajny i zarazem edukacyjny pomysł na spędzenie wolnego czasu ze swoim dzieckiem 🙂

Zabawa symboliczna

Będąc na konsultacjach, szkoleniach dla rodziców ciągle słyszę jak ważna jest zabawa symboliczna u dzieci z autyzmem. Jest to już wyższy poziom zabawy. U zdrowych dzieci widzimy ją spontanicznie w zabawie na każdym kroku. Gdzie zwykły „patyczek” raz jest telefonem, innym razem mostem, a za chwilę łopatką do kopania tunelu.
Dzieci z autyzmem bawić się z reguły nie potrafią. Trzeba bardzo dużo energii i czasu włożyć w to żeby nauczyć nasze dzieci zabawy.
Na początku naszej drogi Mikołaj tylko ustawiał w rzędach i przestawiał figurki albo fascynował go ruch przesuwanej przed oczami zabawki. Każda nasza próba włączenia się do jego „zabawy” kończyła się krzykiem i płaczem.
Po trzech latach wydaje nam się, że miarę wszechstronnej terapii (oczywiście na miarę naszych możliwości i uwarunkowań) Mikołaj zaczyna bawić się spontanicznie a teraz zaczyna bawić się też symbolicznie?
Przykład z wczoraj:
Mikołaj zabrał sobie rolkę z łazienki po papierze toaletowym, przyłożył do oka i oznajmił, że przez teleskop ogląda planety i gwiazdy. Za chwilę rolka po papierze była już tunelem przez które przejeżdżały Car’s-y 🙂 🙂 🙂

Zabawa w Ananiasza

Mikolajek i AnaniaszU Mikołaja ostatnio rozwija się świetnie zabawa spontaniczna. Sam ją inicjuje, wymyśla różne sytuacje, wchodzi w różne role, innym przydziela role.
Jedną z zabaw (dość kontrowersyjną dla otoczenia) jest zabawa w Ananiasza. Mikołaj sam ją tak nazwał, kiedy, kiedyś bawiąc się piłką w domu, niechcący  potrącił flakon stojący na półce. Flakon się zachwiał i przewrócił . Oczywiście Mikołajowi się to spodobało i zapytany ostro przez tatę co robi z dumą odpowiedział, że bawi się w Ananiasza [scena z filmu dla dzieci „Mikołajek”] Oczywiście dostał zakaz zabawy w Ananiasza.
Ale wczoraj widzę, że specjalnie mierzy piłką we flakon, więc przejęłam szybko piłkę i tłumaczę, że tak nie wolno się bawić, i pytam: Mikołaju co będzie jak flakon się rozbije?
A Miki mi odpowiada z rozbrajającą szczerością: KARA

Mikołaj zadziwia nas poczuciem humoru. Pomimo autyzmu uwielbia psocić, żartować.
Wypróbowuje nas na każdym kroku. Powoli zaczyna rozumieć granice co wolna a co nie. Jednak cały czas nas sprawdza. A może tym razem się uda. To, że tak często bywa „niegrzeczny” nie wynika z tego że jest złośliwy, krnąbrny (jak mógłby to ktoś z zewnątrz patrząc ocenić) ale, że się w ten sposób uczy i że być może potrzebuje więcej powtórzeń danej sytuacji, żeby zrozumieć społeczne reguły. Pozostaje nam tylko CIERPLIWOŚĆ i KONSEKWENCJA i jeszcze raz CIERPLIWOŚĆ i KONSEKWENCJA.

MAMO! Posłuchaj…

Mikołaj od wakacji zrobił znowu duży skok rozwojowy. Mowa i komunikacja cały czas się rozwija w dobrym kierunku. Powiedziałbym, że zrobił się z niego „niezły gaduła”. Już się nie da przy nim z kimś pogadać, bo Mikołaj cały czas „nawija” i domaga się odpowiedzi. Jak się człowiek na chwilę wyłączy to słyszy z pretensją: MAMO! POSŁUCHAJ……
Oczywiście dalej mówi niegramatycznie i często mało wyraźnie oraz wplata różne echolalie z bajek, ale już częściej coś więcej się od niego dowiem.
Przedszkole również ma na to niebagatelny wpływ. Przychodzi z przedszkola i deklamuje różne wierszyki i śpiewa piosenki. Ostatnio gdy zaśpiewał babci piosenkę przez telefon, babcia z wrażenia nie mogła uwierzyć?
Ostatnio poinformował mnie, że uciekał Pani (w przedszkolu) i dostał karę. Słusznie?
Kiedyś patrzę Mikołaj ma fioletowe ucho i pytam: Co ci się stało?
Usłyszałam: Bęc o ławkę, uderzyć w ucho, płakałem. No cóż nie znam szczegółów, ale już coś więcej się dowiedziałam?
Wczoraj Mikołaj poinformował nas na spacerze, że on jest Kubusiem Puchatkiem, tata jest Krzysie,m a mama ( długo myślał) i zdecydował, że Prosiaczkiem. Tata o mało nie spadł ze śmiechu, ale ja mężnie weszłam w role prosiaczka?

Dzisiaj, krzyk w pokoju: Zginąć Marek Marucha

Z tatą szukamy, pocieszany go że się znajdzie jego bohater z aut. Ale nic.  Od wczoraj nikt go nie widział. Mówimy: Mikołaj no niema. No gdzie jest? A Mikołaj odpiera ze szlochem: – Za wersalką

Wszystko to jest dla nas takie nowe. Niby naturalne dla zdrowych dzieci.  Ale my dopiero przyzwyczajamy się do sytuacji że dziecko zaczyna z nami się adekwatnie komunikować. Chociaż nieraz jest nadal ciężko.

W Krutyni na turnusie terapeutycznym

wyjście jest jedno
wyjście jest jedno

Ze Sztutowa prosto pojechaliśmy na turnus terapeutyczny, organizowany przez Centrum Twórczego Rozwoju Dziecka „Kleks” z Warszawy do Krutyni na Mazurach. Mieszkaliśmy w Ośrodku Mazur-Syrenka nad rzeką Krutynią. Miejsce pod kątem przyrodniczym piękne ale dla dzieci mało atrakcyjne, chyba, że jest się fanem kajaków lub spływów na „byle czym” – a w tym mistrzem był kadra :).

Mikołaj dziennie średnio miał ok. 4 półgodzinnych terapii. Zajęcia indywidualne to: zajęcia pedagogiczne, logopedyczne, terapia integracji sensorycznej, terapia ręki, stymulacja taktylna, hipoterapia, dogoterapia oraz grupowe – Muzyka-Ruch-Komunikacja, Weronika Sherbone i zajęcia plastyczne.
Natomiast dla rodziców były warsztaty i spotkania indywidualne z psychologiem. Były to świetne zajęcia z praktykiem, podczas których rozmawialiśmy o trudnych zachowaniach naszych dzieci i szukaliśmy sposobów ich rozwiązania poprzez codzienny trening.

hipoterapia
hipoterapia

Myślę, że Mikołaj i my dużo skorzystaliśmy z turnusu. Szczególnie cenne dla nas były spotkania z Panią psycholog. Natomiast dla rozwoju Mikołaja, oprócz terapii, bezcenne były kontakty z innymi dziećmi 🙂
Mikołaj, wystarczyło, że otworzył drzwi naszego pokoju (a nas poinformował ZARAZ WRACAM) i już pędził na piętrze do Madzi, Nathana i Kuby.
A dzieci też w każdej chwili mogły wpaść do Mikołaja i pobawić się autkami:)
Mikołaj jest teraz ogromnie zainteresowany innymi dziećmi. Sam je zaczepia, pyta jak mają na imię, chce się z nimi bawić tylko często niestety jeszcze nie wie jak.
Teraz jeszcze odpytuje mnie co robi KUBA? MADZIA? I NATHAN?
Fajne jest to, że Mikołaj przez to, że interesuje się AUTAMI z filmu „AUTA” ma punkt zaczepienia do zabawy z innymi dziećmi. Z reguły każdy chłopiec zna Zygzaka, Złomka, Sally i innych bohaterów Chłodnicy Górskiej.
Na wakacje jechaliśmy z 3 autami i jedną książką „Witajcie w świecie aut” a wróciliśmy już z niezłą kolekcją aut i gazetek.

w parku dzikich zwierząt
w parku dzikich zwierząt

W czasie wolnym od zajęć robiliśmy sobie wycieczki. Chyba najbardziej ciekawym i atrakcyjnym miejscem był Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie. Mikołaj dotykał jeleni, muflonów, liczył kropki na grzbiecie sarenki. W parku tym zwiedzając przechodzi się po drabinach od jednej zagrody do drugiej, wchodząc pomiędzy zwierzęta. Kto był zaopatrzony w karmę dla zwierząt miał gwarantowane bardzo bliskie spotkania z jeleniowatymi 🙂 Dla nas przeżycie niesamowite a Mikołaj przyjął to jak najbardziej naturalną rzecz na świecie.

Dwa tygodnie na turnusie minęły nam bardzo szybko i żal było się rozstawać.

w okularach jest fajnie
w okularach jest fajnie
A niebo synu jest tam...
A niebo synu jest tam...

Wakacje Sztutowo

brzegiem
brzegiem

W tym roku postanowiliśmy jeszcze przed turnusem w Krutyni wypróbować tydzień wakacji bez terapii dla Mikołaja nad morzem.
Wybór padł na nadmorskie miasteczko – Sztutowo. W tamtym roku byliśmy tam na turnusie terapeutycznym i bardzo nam się wszystkim podobało. Przede wszystkim miejsce: mała miejscowość (turystów ani za dużo ani za mało), pensjonat Baron (super warunki dla rodzin z dziećmi i bardzo serdeczni właściciele oraz bardzo elastyczne Panie kucharki, szczególnie odnośnie diety dla Mikołaja), czysta i nie zatłoczona plaża oraz bliskość różnych atrakcji dla dzieci typu: wesołe miasteczko, place zabaw z „kulkami” i dmuchane zjeżdżalnie, oraz malownicza okolica do zwiedzania i na wycieczki.
Mikołaj od razu rozpoznał miejsce. Najpierw pobiegł na plac zabaw, potem do bawialni dla dzieci, sprawdził stołówkę, przywitał się z Paniami? i na końcu zakwaterowaliśmy się w pokoju. Myśleliśmy, że będą kłopoty i Mikołaj będzie się mylił, bo mieliśmy pokój w tym samym budynku, w tym samym pionie ale na innym piętrze co rok temu. Ale Miki od razu zaakceptował zmiany.
Sam pobyt był super. Może na stołówce na początku było trudno dla Mikołaja. Dużo ludzi i ciągłe zmiany stolików. Trzeba więc go było pilnować przy jedzeniu. Ale taki trening przed turnusem dobrze mu zrobił? Na turnusie było już dużo lepiej. Nawet zdarzało się, że sam zostawał przy stoliku oczywiście z daleka przez nas monitorowany.

nasz tor wyścigowy
nasz tor wyścigowy
Uważaj Zygzak, WODA!
Uważaj Zygzak, WODA!
zbudujemy most
zbudujemy most
kopce krakowskie sa użyteczniejsze dla aut niz zamki
kopce krakowskie są użyteczniejsze dla aut niż zamki
Złomek, jedziemy do morza
Złomek, jedziemy do morza

Morze wydawało by, że będzie samo w sobie dla Mikołaja atrakcyjne. Niestety nie jest to takie oczywiste. Przekonaliśmy się o już o tym w tamtym roku. Na szczęście teraz jest już akceptowalne. Mikołaj nie lubi kąpać się w wodzie. Trzeba więc było wymyślić coś co go zatrzyma na plaży na dłużej. Ile można tylko spacerować po plaży i lesie.
Rano Mikołaj otwierał oczy i pytał co będzie dalej.
Wiec po kolei mówiliśmy mu plan dnia. Na wspomnienie plaży i morza informował nas, że nie chce plaży i morza więc trzeba było z nim negocjować. Zwykle zapowiedź, że wrócimy nadmorską kolejką zwykle zażegnywało awanturę.
Na plaży jednak Mikołaj nie mógł usiedzieć. Wpadał na plażę i chciał realizować następny punkt programu czyli powrót kolejką. Dobrze, że Wiesiek wykorzystał zainteresowanie Mikołaja autami (Zygzak, Złomek, Sally) do budowania trasek, garaży i zjeżdżalni z piasku.
Wszyscy więc byli zadowoleni. Ja mogłam poleżeć i poopalać się na plaży a Mikołaj z tatą bawili się w piasku autami, tworząc coraz to nowe historie ? (super SI w piasku i zabawa tematyczna?)
Myślę, że aktywnie i fajnie spędziliśmy ten tydzień. Oprócz plażowania, dużo jeździliśmy po okolicy: Krynica Morska, Kąty Rybackie, Stegna. Staraliśmy się też zmieniać plaże, jednym wejściem wchodziliśmy a drugim wychodziliśmy, zmienialiśmy też trasy żeby przełamywać schematy u Mikołaja. Oczywiście wcześniej go informując co będziemy robić i którędy iść. Pływaliśmy też statkiem po Zalewie Wiślanym i wspinaliśmy się na Latarnię Morską w Krynicy Górskiej. Udało się nam też pojechać do Gdańska odwiedzić koleżankę. Do teraz Mikołaj wspomina Kacpra i Gabrysię – dziećmi, z którymi się świetnie w Gdańsku bawił ?
Udało się nam też wspólnie z Mikołajem robić zakupy w sklepie. Do tej pory w Krakowie –niewykonalne.
Dzięki tym wspólnym wakacjom Mikołaj wiele się nauczył a my odpoczęliśmy.

i hop!!!
i hop!!!, może wyskoczę stąd
myślę
myślę
z mamą ...
Ja, mama i morze
Ja i zygzak. Dobrana para
Ja i zygzak. Dobrana para
Aaaa!!! wyspę zalewa morze!
Aaaa!!! wyspę zalewa morze!
za sterem statku
za sterem statku
ale świetna zabawa
ale świetna zabawa
okulary - ale ciemno
okulary - ale ciemno

Lipiec w Krakowie – Wawel

Nasze 300 schodów
Nasze 300 schodów

W związku, że wakacje trwają, a przedszkola nie ma, to musimy jakoś aktywnie organizować letni wypoczynek Mikołajowi w mieście.
Postanowiliśmy trochę pobawić się w turystów i poodkrywać Kraków na nowo 🙂
Dla Mikołaja wiele rzeczy jest naprawdę nowych i nieznanych.
Zaczęliśmy od wycieczki na Wawel. Do tej pory Mikołaj tylko przejeżdżał obok Wawelu. Dla niego był to zamek który mu się kojarzył z królem i królową oraz bohaterami bajek dla dzieci KOKO i JOJO.
Oczywiście wyprawę na zamek Mikołaj jak każdą nowość chciał zbojkotować. Ale tata sprytnie opowiedział Mikołajowi, że na zamku jest 300 schodów do pokonania. To Mikołaja zupełnie przekonało i dziarsko wędrował po wawelskich krużgankach. Ale żeby nie być gołosłownym to trzeba było znaleźć te 300 schodów.

mam 5 lat
Wieża do zdobycia

Okazja bardzo szybko się nadarzyła. Patrzymy, otwarta jest wieża Sandomierska. Mikołaj jak zobaczył tyle schodów i okazję do takiej wspinaczki to nie mógł się powstrzymać i oczywiście bez biletu wbiegał już na górę.
A tu Pan mówi, że obowiązują specjalne bileciki, które trzeba kupić w kasie. Wprawdzie Pan, pod wrażeniem zapału Mikołaja, zgodził się, że Mikołaj z tatą wejdą na wieżę, a ja doniosę bilety. Jednak po namyśle doszłam do wniosku, że trzeba Mikołajowi bez wyjątków wpajać właściwe reguły zachowania i zawróciliśmy Mikołaja z połowy drogi i wszyscy poszliśmy kupić bilety. Nawet obyło się bez dramatycznego buntu. Kupiliśmy w kasie bilety i weszliśmy na wieżę. Widok na panoramę Krakowa był przepiękny. Niestety do jamy smoka Wawelskiego nie zdążyliśmy wejść bo było już za późno. To też dla Mikołaja jest trening, że nie zawsze wejdziemy tam gdzie byśmy chcieli. Smoka więc obejrzeliśmy z Mikołajem z zewnątrz.
Zeszliśmy jeszcze nad Wisłę, żeby pokazać z bliska Mikołajowi wycieczkowe statki, gondole, barki, które zawsze widywał z samochodu jak przejeżdżaliśmy mostem.
I tu nasze ogromne zaskoczenie Mikołaj chciał pakować się na malutki stateczek i poinformował nas, że chce płynąć statkiem.
Ale już powoli się ściemniało i w ten dzień na rejs się nie zdecydowaliśmy.
Obiecaliśmy Mikołajowi, że popłyniemy innym razem.

Fajnie jest, że z Mikołajem można już ponegocjować. Wytłumaczyć, że najpierw zrobimy to później to, że coś zrobimy jutro albo za parę dni, albo jak będzie grzeczny:){grzeczny czyli -odpowiedź Mikołaja – Mikołaj nie płacze i nie krzyczy} Sam też już nas informuje co chce robić (albo nie chce), dokąd iść….
Niestety nadal nie jest jeszcze w stanie samodzielnie opowiedzieć co robił w przedszkolu albo z babcią w domu. Potrzebuje jeszcze mnóstwa podpowiedzi i dodatkowych pytań.

mam 5 lat
Na wieży Sandomierskiej
Widok z wieży
Widok z wieży
Widok z wieży
Widok z wieży
Wewnątrz wieży
Wewnątrz wieży
Ręce do góry
Ręce do góry
Aniołek mamusi
Aniołek mamusi
Pod Smokiem Wawelskim
Pod Smokiem Wawelskim

ZAKOŃCZENIE ROKU W PRZEDSZKOLU

Mikołaj w środę miał zakończenie roku w przedszkolu. Na zakończeni dzieci wystawiały dla rodziców powtórkę przedstawienia „CZTERY PORY ROKU”. Mikołaj znowu więc był pszczółką, latającą z innymi na łące na wiosnę. Już trochę się mniej o niego bałam bo strój już był przećwiczony. Przedstawienie wyszło fantastycznie, a dzieci były naprawdę wspaniałe. Podziwiam Panie bo naprawdę włożyły bardzo dużo pracy i zaangażowania w przygotowanie. Widać było też, że Mikołaj dobrze się czuje między dziećmi i jest zadowolony. Ja natomiast pierwszy raz w całej kadencji przedszkolnej Mikołaja mogłam spokojnie z widowni pooglądać przedstawienie, śledzić fabułę, posłuchać przemówienia Pani Dyrektor. Mikołaj, chociaż mnie widział nie chciał uciekać, nie wyrywał się i spokojnie z dziećmi po przedstawieniu czekał na rozdanie dyplomów, kwiatów, prezentów itp.

Uświadomiłam sobie jaki duży postęp społeczny w przedszkolu zrobił Mikołaj. Jeszcze pół roku temu na przedstawieniu „JASEŁA PO KRAKOWSKU” musieliśmy ukrywać się za plecami innych rodziców, żeby nas nie dostrzegł i nie płakał. Po przedstawieniu zapytałam Mikołaja czy podobało mu się na scenie i czy chciałby jeszcze z dziećmi występować. Odpowiedział: TAK, BYŁO SUPER Okazało się nawet, że i bycie pszczołą jest dla niego fajne 🙂

Jakie to miłe dla rodzica – jak jego dziecko jest takie grzeczne:)  Po 2  latach uczęszczania do przedszkola „CHATKA PUCHATKA” dopiero teraz w pełni widzę, że uczestniczenie w życiu przedszkolnym sprawia Mikołajowi radość. Widzę, że bardzo dużo czerpie z bycia między dziećmi w przedszkolu. Jak jest w przedszkolu to jestem o niego spokojna. Teraz jest społecznie gotowy na to, żeby być w grupie integracyjnej.

OSPA

No i stało się. dopadła Mikołaja ospa wietrzna. Od wtorku Panie z przedszkola sygnalizowały nam, że Mikołaj ma jakieś krosteczki, które wyglądają na ospę( w przedszkolu od Świąt Wielkanocnych cały czas wśród dzieci panowała ospa). Ja nie bardzo w ospę Mikołaja wierzyłam, bo był na ospę szczepiony i poza tym wszyscy w domu  są tak pogryzieni przez komary, że Mikołaj niczym się wśród nas szczególnym nie wyróżniał. Jednak aby sprawdzić, poszliśmy wieczorem do lekarza. Lekarz nie był w stanie określić czy to ospa czy nie więc Mikołaj na drugi dzień z dobrym samopoczuciu poszedł do przedszkola. Ale Panie nadal utrzymywały, że to jednak ospa. Poszliśmy więc znowu do innego lekarza. Pani lekarka obejrzała Mikołaja i stwierdziła, że na 95,5% wygląda to na ospę. Problematycznie było zdiagnozowanie ospy na 100% bo u Mikołaja było tylko kilka czerwonych bąbli ale żaden z nich nie rozwijał się w pęcherzyk, a potem w strupek. Tak więc Mikołaj ma tygodniową kwarantannę w domu. Nie ma gorączki, bąble które ma go nie swędzą, niczym nie jest smarowany i nie zażywa lekarstw. Być może ze względu na to, że był szczepiony ta ospa ma tak łagodny przebieg. Właściwie oprócz tego, że musi siedzieć w domu to Mikołaj w ogóle się nie zorientował, że jest chory. I jak mu teraz wytłumaczyć dlaczego nie wychodzi z domu?

Oczywiście choroba przychodzi zawsze nie w porę. W poniedziałek Mikołaj z tatą miał jechać na „zielone przedszkole” do Poronina. Tak się cieszyliśmy na ten wyjazd, a teraz trzeba było go odwołać. Szkoda. 🙁

Mikołaj źle znosi przymus  przebywania w domu.  Zawsze miał tyle zajęć. Niektóre lubił bardziej inne mniej ale ciągle był w ruchu.  Teraz ciągle pyta: pójdziemy na plac zabaw?, pójdziemy do konika?, pójdziemy do pieska?, pójdziemy do sklepu z zabawkami? pójdziemy do Pani Gosi? I patrzy na nas z nadzieją, a my nie wiemy co odpowiadać. W naszych  opowiadaniach Pani Gosia, piesek i konik są bardzo chorzy i musimy poczekać aż wyzdrowieją. Dzisiaj nawet próbował sforsować drzwi, stukając i krzycząc: OTWORZYĆ DZRZWI !!!

Dziwi nas też to, że Mikołaj często powtarza plan dnia z wtorku. A jest to najcięższy dzień z jego tygodnia.

Mówi: ” Najpierw Pani Ilona (logopeda), potem przedszkole, potem do Kipera i Gordona i Pani Dominiki (dogoterapia), potem Pani Gosia (SI), potem do konika i Szadiego (hipoterapia oraz zabawa z psem) i na końcu do domu.” We wtorek Mikołaj wychodzi z domu o godz. 8 a wraca o 19.30. Tak nam się gęsto poukładały zajęcia we wtorek, że myśleliśmy że będzie to dla Mikołaja zbyt ciężki dzień, a okazuje się, że jest najbardziej atrakcyjny z całego tygodnia. Niestety na atrakcje wtorkowe i inne przez ospę musi jeszcze trochę poczekać 🙁 Nie zawsze jednak dogoterapia i hipoterapia były dla Mikołaja takie przyjemne. Różnie z tym bywało. Na początku, jak i z wszystkim była płacz i krzyk, a teraz taka fascynacja. Cieszy mnie to, że tak polubił zwierzęta, że zabawa i kontakt z nimi jest dla niego atrakcyjna, że wywołują w nim takie pozytywne emocje 🙂