Dlaczego?

SAM_0826 900x600Któregoś dnia moja kuzynka zapytała mnie: -Po co właściwie piszecie ten blog o Mikołaju? Wiesiek wtedy jej odpowiedział,że dla nas, żeby pamiętać jak to było kiedyś z Mikołajem, a jak jest teraz.

Pamięć jest taka ulotna i wiele rzeczy się zapomina. Potem dla rodziny i znajomych dla których wiadomość o autyzmie Mikołaja była szokiem. Czasem łatwiej jest napisać o tym niż powiedzieć szczególnie dla mnie.

Później dla znajomych-znajomych, którzy pytają o Mikołaja. Nie da się opowiedzieć o nim w ciągu krótkiego spotkania na ulicy, autobusie czy telefonicznej rozmowy… i po to jest ten blog. Też dla osób, które pytają jak się żyje z niepełnosprawnym dzieckiem i dla tych którzy mają te same problemy, wątpliwości i obawy ….. Albo dla tych, którzy obawiają się, że mogą mieć podobny problem z dzieckiem. Również dla terapeutów, którzy pracują albo pracowali z naszym dzieckiem a chcą śledzić jego dalsze poczynania.

A teraz doszedł jeszcze jeden powód dla MIKOŁAJA.

Mikołaj sam już sobie przeczyta opowiadania o sobie. A ile ma przy tym radości. Jest to po prostu niesamowite.
Chcieliśmy aby ten blog był naładowany pozytywną energią. Aby pisać w nim o postępach, radościach, sukcesach i przygodach Mikołaja. Co nie oznacza, że nie mamy, jak każdy, zwykłych problemów, porażek, zwątpienia, zmartwień i „ponad zwykłych” wynikających z autyzmu, a ponadto strachu o to, jak się potoczy dalej życie Mikołaja.

Na blogu chcemy pokazać, że Mikołaj jest zwykłym chłopcem, który jak i jego rówieśnicy ma swoje radości, zainteresowania, pasje, ale ma też i autyzm, który go blokuje. A my jesteśmy zwykłymi rodzicami, którzy przede wszystkim cieszą się radościami swojego dziecka.

A gdzie jest tata?

bazyliszek_r1200x849 Ostatnimi czasy Mikołaj uwielbia rysować smoki, węże i bazyliszki. Dzisiaj rano wbiega do kuchni, gdy ja robię śniadanie.

– Tato, tato – narysujemy Bazyliszka, który patrzy w lewą stronę.

– Czy ja jestem twoim tatą ? – odpowiadam.

– No nie, tylko mamą….. A gdzie jest tata? – pyta Mikołaj

– Poszedł do sklepu – odpowiadam

-Nie do sklepu, tylko do supermarketu – stwierdził Mikołaj.

Ciekawe skąd Mikołaj zna to słowo?

Za jakąś chwilkę, przychodzi Wiesiek ze sklepu i opowiadam mu cały dialog. Na to Mikołąj wystawia głowę ze swojego pokoju i potwierdza zadowolony

– To prawda, tak było 🙂

 A opowiadania o smokach, wężach i bazyliszkach to już zupełnie inna historia….

 

Hurrra!!! Czytam książki

W niedzielne popołudnie Mikołaj wziął książkę ze swojej ulubionej ostatnio serii o Koszmarnym Karolku usiadł na wersalce i słyszę, że czyta.

Usiadłam bliżej żeby to sprawdzić i widzę, że swobodnie sobie czyta zdanie po zdaniu, strona po stronie. Trochę go zaczęłam poprawiać ale Miki kategorycznie mi oznajmił, że to on teraz czyta a nie mama. Dałam więc spokój i pomagałam mu tylko przy super skomplikowanych wyrazach. Czytał sobie więc spokojnie, co jakiś czas ewentualnie coś komentując z wydarzeń z książki.

Ta sytuacja mnie zaszokowała bo oczywiście Mikołaj czyta już od jakiegoś czasu (wyrazy, zdania, teksty pisane drukowanymi literami, nazwy ulic, reklamy na bilbordach) ale pierwszy raz widziałam, żeby przeczytał samodzielnie całą książkę (normalną czcionką) od deski do deski. Zaskoczyła mnie ta jego samodzielność w nowej dziedzinie 🙂 

Jak przypomnę sobie siebie w wieku 6,5 lat to ja uczyłam się o tej porze dopiero liter a czytałam na tym poziomie co Mikołaja pod koniec drugiej klasy szkoły podstawowej.

Naukę czytania i mówienia metodą krakowską rozpoczęliśmy gdy Mikołaj miał ok. 2,5 lat. Początki były straszne a Mikołaj wykazywał wyjątkową oporność na wszystkie oddziaływania terapeutyczne. Nic nie przyszło mu łatwo, a wszystkie etapy w symultaniczno-sekwencyjnej metodzie zdobywał na samym końcu. Pamiętam jak cieszyliśmy się, gdy miał 3 lata, że zna i potrafi mówić samogłoski, gdy miał 4 lata, że zaczyna mówić wyrazy , gdy 5 lat że potrafi powiedzieć zdanie 2 wyrazowe (a to była już ostatni dzwonek w rozwoju jego mowy aby mógł samodzielnie się komunikować) i powoli zaczyna czytać wyrazy. Jeszcze niedawno czytał z trudem  tekst złożony z kilku zdań a teraz potrafi samodzielnie przeczytać książkę 🙂

Widzę jaką ta umiejętność daje mu samodzielność, wiedzę o świecie i w każdej chwili bardzo potrzebne ludziom z autyzmem upewnienie się o stałości.

Nawet jeśli Miki ma jeszcze jakiś problem ze zrozumieniem pytania zadanego słownie, to napisanie mu go przez nauczyciela powoduje, że potrafi na nie odpowiedzieć.

W tej sferze myślę, że jest przygotowany do szkoły 🙂 chociaż nadal trzeba pracować z nim nad odmianą, czasami, składnią w zdaniu , wyraźniejszą mową i nad łatwiejszą i spójniejszą wypowiedzią

Pozostaje jeszcze natomiast cała reszta problemów: medycznych, sensorycznych i społecznych….

Jesteśmy małymi szarymi myszkami

Mikołaj przygotowywał się do roli myszki  do przedstawienia w przedszkolu.  Rolę wybrał sobie sam, inne dzieci miały być rycerzami. Miał do wypowiedzenia dwa zdania. Na początku myślałam, że trudno mu będzie sie ich nauczyć. Napisałam je drukowanymi literami na kartce A4. Mikołaj kilka razy je przeczytał i okazało się,  że na drugi dzień świetnie je pamiętał.  Babcia natomiast dostarczyła z Sanoka czapkę myszki, która zrobiła na wszystkich wrażenie w  przedszkolu. Na razie przedstawienie odbyło się dla nauczycieli w przedszkolu, ale później zobaczymy nasza myszkę w Teatrze Bagatela.

Pierwszy raz w przedstawieniu Mikołaj ma rolę mówioną. Kiedyś tylko tańczył albo nosił koszyki na scenie 🙂

I W KOŃCU DOCZEKALIŚMY SIĘ ŻE STRÓJ/PRZEBRANIE NIE STANOWIŁY PROBLEMU PRZY UBIERANIU, jak to było przy rycerzu czy pszczółce

Poniżej próby roli w domu


My się tylko tak bawimy, że dzisiaj jest niedziela…

Mikołaj dostał od babci Danusi z Sanoka pieniążki na prom kosmiczny z Lego City. Bardzo się ucieszył, bo bardzo lubi ostatnio składać klocki wg instrukcji. Już wie, że zabawki się kupuje w sklepie, ale też chcieliśmy go nauczyć, że można zabawkę zamówić w komputerku przez Internet. Wieczorem w niedzielę usiedli razem z tatą przed ekranem monitora i tata zamówił na allegro prom kosmiczny, wcześniej wybrany przez Mikołaja.

Słyszę jak tata mówi do Mikołaja, że dzisiaj jest niedziela to pewnie paczkę z promem Pan Listonosz przyniesie we wtorek. Na to Mikołaj mówi, że on chce jutro dostać paczkę. Tata tłumaczy, że do poniedziałku w sklepie na pewno nie zdążą zapakować paczki i paczka przyjdzie we wtorek, a może nawet w środę. Ale Mikołaj dalej nie chce dać za wygraną i dalej kombinując odpowiada:

„Tato, ale my się tylko tak bawimy, że dzisiaj jest niedziela. A tak naprawdę dzisiaj jest poniedziałek i paczka przyjdzie jutro”

 Ręce ze zdziwienia nam opadły. To dopiero wyższy poziom kombinacji. Zagiął nas naszą bronią. Ja często, kiedy Mikołaj opowiada jakieś super wymyślone historie, albo super zabawy mówię do niego, aby go trochę sprowadzić na ziemię, żeby pamiętał że my się tylko tak bawimy a naprawdę to jest …….

Mimo, że Mikołaj ma bardzo bujną wyobraźnię to odniesienie do rzeczywistości ma w normieJ

Wie, że patyk, który przed chwilą był jeszcze w zabawie kanapką jest w rzeczywistości tylko patykiem a piaskownica, która byłą pustynią tak naprawdę jest tylko piaskownicą.

Ale musi być bardziej czytelny dla dzieci i uczę go, żeby je informował w co się teraz bawi bo nie zawsze jest to dla nich takie oczywiste jak dla MikołajaJ

Mikołaj! Co ty wyprawiasz :)

W miniony weekend byliśmy w Sanoku u babci. Pogoda była piękna a my mieliśmy mnóstwo planów do zrealizowania. Rano o 11 byliśmy umówieni u mojej koleżanki Agnieszki na kawę. Ale wcześniej po drodze mieliśmy wstąpić do sklepu i dokupić dla mojej mamy deskę na toaletę, która jej się zepsuła. Wydawało się, że szybko to załatwimy i pojedziemy dalej. Ale …..

Opowieść Mikołaja:

Babciu byliśmy w sklepie i chciało mi się siku. A mama powiedziała: Jezus Maria Mikołaj co ty wyprawiasz! musimy biec i pobiegliśmy. Zrobiłem siku na trawie i mówię: Mamo chce mi się kupkę. A mama powiedziała: Jezus Maria Mikołaj musimy biec na stację benzynową do toalety. Biegliśmy i biegliśmy i zrobiłem kupkę w toalecie na stacji benzynowej.

 Opowieść mamy:

Jesteśmy w sklepie, Wiesiek zajęty dobieraniem deski do toalety dla teściowej, a Mikołaj biega sobie pomiędzy rzędem równo ustawionych toalet. Nagle patrzę a Mikołaj przymierza się do ściągania spodni i skorzystania z toalety na środku sklepu. Wołam, Mikołaj co ty robisz!, łapię go za rękę i biegniemy robić siku na trawkę za sklepem. Ale Miki mówi mi, że chce jeszcze kupkę. Myślę sobie, co tu robić i widzę na horyzoncie stację benzynową. Pytam Mikołaja czy wytrzyma jeszcze i biegniemy na stację benzynową. Na szczęście była tam łazienka.

 Opowieść taty:

Chciałem załatwić szybko zakupy i jechać dalej. Żeby nie mieć kłopotu zabrałem z domu teściowej zepsutą deskę na wzór. Chodzę z tą deską pod pachą po sklepie. Już wybrałem co trzeba, chcę zapłacić, rozglądam się za Anią i Mikołajem (w torebce Ani były pieniądze i moje dokumenty), a ich nie ma. Denerwuję się, szukam ich wszędzie a ich dalej nie ma. Dzwonię, a Ania mi mówi, że są na stacji benzynowej w toalecie i mam tam przyjść. Lecę więc z deską pod pachą, wchodzę na stację benzynową i kieruje się do damskiej toalety, bo tam podobno są. Do damskiej toalety długa kolejka, a ja z tą deską pcham się na początek. Chyba wyglądałem tak dziwnie, że nikt się nawet nie odezwał. W najlepszym wypadku pomyśleli dziwak, który idzie to toalety z własną deską. Gorzej jak wychodziłem, bo wyglądało jakbym wynosił deskę z toalety. Komedia

 Epilog

Najlepsze w tym było jednak to, że Miki rozumiał, że sytuacja była komiczna. A opowiadając o tym babci na drugi dzień nie mógł się powstrzymać od śmiechu. Zresztą podobnie jak i babcia. A w sklepie z toaletami był po raz pierwszy więc jeszcze mógł nie wiedzieć jak się ma zachować. Teraz już wie:)

I różne sytuacje tak musimy przetrenować. Im szybciej tym lepiej póki jest jeszcze mały i wiele mu jeszcze na razie uchodzi.

 A po wizycie pojechaliśmy na basen do Ustrzyk Dolnych. Mikołaj był zachwycony. Piękne miejsce, nowoczesny basen i upalna pogoda.

Mikołaj w zabawie rzucił do mnie od niechcenia : „Wdaje się, że we „wszesieniu” pójdę do przedszkola”

Mikołaj jest doskonale osadzony w rzeczywistości. Ma świadomość pór roku, miesięcy (umie czytać kalendarz), dni tygodnia i czasu. Wie gdzie mieszka, zna swoje imię, nazwisko, adres, (numer telefonu do mamy i taty jest w trakcie nauki), wie gdzie mieszka babcia, wie gdzie chodzi na zajęcia (terapie), potrafi i lubi czytać mapy (czy to mapa zoo czy mapa Polski z narysowaną przez tatę trasą np. nad morze czy do babci). A na dodatek przeczyta sobie z książeczek i gazetek to co go interesuje (na razie drukowanymi literami)

Ta świadomość jest mu bardzo potrzebna, systematyzuje mu świat. Odkąd wie i rozumie co się dzieje wokół niego, co było, co będzie, co wynika z czego, co jest skutkiem czego itp  – przestał się bać, panicznie płakać i protestować na wszystko.

Ta świadomość Mikołaja nie ukształtowała się sama. Jest efektem już kilkuletniej, codziennej, często wielogodzinnej pracy. Trudnej i żmudnej pracy przy stoliku z logopedami (metoda krakowska), psychologami, pedagogami (na terapiach i w przedszkolu) właściwie od podstaw (od samogłoski i sylaby oraz znaczenia podstawowych rzeczowników i czasowników)oraz przyjemniejszej na sali gimnastycznej z fizjoterapeutami, terapeutami SI, „dogo” i „hipo” terapeutami.

Nie było by też tego gdyby nie dieta prowadzona pod kierunkiem lekarza DAN i leczenia biomedycznego. Myślę, że była i jest to baza bez której nawet najlepsze terapie nie przyniosły u Mikołaja efektu.

Kolejną terapią, która stabilizuje słaby układ nerwowy Mikołaja ( a przy tym podnosi jego odporność) jest terapia czaszkowo-krzyżowa. Myślę, że dzięki niej Mikołaj zaczął mieć chęć do swobodniej komunikacji (do teraz jeszcze ktoś kto go nie zna nie zawsze zrozumie jego wypowiedź).

Teraz stanęliśmy przed nowym wyzwaniem – umiejętnościami społecznymi Mikołaja. Bez nich Mikołaj nie poradzi sobie ani w szkole, ani na podwórku, ani po prostu nigdzie.

Wakacyjne atrakcje – Rewa i okolice (cz. 1)

IMG_0880 Morze, plaża, szum fal dla większości dzieci jest atrakcyjne a już szczególnie korzystne (ale już nie zawsze atrakcyjne) dla dzieci, które mają problemy z przetwarzaniem sensorycznym.

Dlatego staramy się co roku, o ile to możliwe spędzić wakacje nad morzem w małych turystycznych miejscowościach. W tym roku świetnie się złożyło, że turnus terapeutyczny został właśnie zorganizowany w Rewie (gmina Kosakowo ) http://rewa.org.pl/360/

Miejscowość mała, spokojna, piękna przyrodniczo z rezerwatami ornitologicznymi, a zarazem blisko na wycieczki do Gdyni, Gdańska i Sopotu.

Pensjonat Krystyna http://www.pensjonatkrystyna.pl/index2.php w którym mieszkaliśmy był bardzo blisko morza, dlatego w każdej wolnej przerwie między zajęciami mogliśmy wyskoczyć na plażę, a wieczorem Mikołaj na przejażdżkę na swoim rowerku.

W tym roku pogoda była w kratkę i w ciągu dnia potrafiła zmienić się jak w kalejdoskopie. Mieliśmy i słońce i deszcz i mżawkę i gwałtowną burzę, gdzie musieliśmy nagle niczego się nie spodziewając uciekać z plaży, a nawet gęstą mgłę, która pojawiła się nagle w ciągu dnia i nagle nic nie było widać, a my poruszaliśmy się jak w gęstej wacie cukrowej. Mikołaj znosił te zmiany nad wyraz spokojnie, może tylko był trochę zdziwiony.

Nigdy nie można było przewidzieć pogody dlatego staraliśmy się w bardziej niepewne pogodowo dni robić różne wycieczki.

Myślę, że kilka miejsc Mikołaj zapamiętał szczególnie: ZOO w Gdańsku-Oliwie, zwiedzanie promu Stena Line, samodzielne eksperymenty w „Eksperymencie” w Gdyni, „Akwarium” w Gdyni i ogromny plac zabaw Loopy’s World z kulkami  przeplotniami i innymi atrakcjami dla dzieci w Gdańsku.

W ZOO Mikołajowi tak się podobało, że byliśmy aż 2 razy. Teren oliwskiego zoo jest bardzo duży i przestronny. Zwierzęta mają bardzo dobre warunki, a zwiedzający świetny do nich dostęp. Mikołaj (tradycyjnie jak i w innych już ogrodach zoologicznych) dostał mapę zoo, którą przestudiował z Gosią, która była z nami i swoją mamą na wycieczce i wytyczył trasę zwiedzania:) Wiele zwierząt go interesowało np. słonie, żyrafy, hipopotamy, żubry, jeleniowate itp. Jednak największym zdziwieniem dla Mikołaja były pingwiny. Do tej pory na żywo ich jeszcze nie widział:)  W ZOO więc obowiązkowo musieliśmy kupić na pamiątkę koszulkę i kartkę z pingwinkami.

29 czerwca były dni otwarte promu Stena Line, więc postanowiliśmy go zwiedzić tym bardziej, że Miki już pierwszego dnia go wypatrzył w Porcie w Gdyni i nazwał go statkiem McMission-a. (akcja z Auta2).  Prom był ogromny, a zwiedzanie go niesamowite. W sterowni kapitana Mikołaja zadziwiła duża liczba komputerów i oczywiście chciał je dotknąć. Jak powiedziałam, że tutaj pracuje kapitan i tylko on może sterować statkiem za pomocą komputerów Mikołaj stwierdził, że on też chce zostać kapitanem:) Później, wielokrotnie wspominał zwiedzanie statku, a że przez port przejeżdzaliśmy często, to zawsze go wypatrywał i komentował na 2 sposoby:
1: Co robi McMission? (gdy stał w porcie)
2. Gdzie jest McMission? (gdy był w rejsie).
Oczywiście wielokrotnie nas namawiał, żebyśmy poszli na statek, ale dni otwarte były tylko raz. (cdn…)

[w kajucie]

[ciekawski George i nasz ciekawski]

[na pokładzie]

[kapitański mostek]

Wakacje z turnusem – Rewa 2012

IMG_0817 W tym roku chcieliśmy jechać z Mikołajem na zwykłe wakacje nad morze. Jednak sytuacja trochę się skomplikowała. Przede wszystkim z dietą Mikołaja (pojawiło się nowe uczulenie na pszenicę, a stare nadal były aktualne na kukurydzę, soję, owies, trochę na ryż, ziemniaki itd.) oraz kwestie naszych urlopów.

Po namyśle doszliśmy do wniosku, że wakacje z turnusem nad morzem w Rewie (organizator Centrum Twórczego Rozwoju Dziecka „Kleks” z Warszawy) na przełomie czerwca i lipca będzie dobrym rozwiązaniem.

Będziemy całą rodziną, dieta (wcześniej ustalona) będzie dla Mikołaja zapewniona, będą inne dzieci,  oraz terapeuci, którzy znają już Mikołaja z poprzednich turnusów.

W czerwcu, Miki na wakacje nad morzem nie mógł się już doczekać. W kalendarzu odliczał dni do wyjazdu, a na mapie Polski z tatą rysowali trasę przejazdu nad morze. Był świadomy gdzie jedzie, którędy i co chce ze sobą zabrać. W sobotę – w dzień wyjazdu spakował swoje ulubione autka do garażu, swoje książki i gazetki (a tata zapakował mu rowerek na dach samochodu) i był gotowy na całonocną wyprawę autem nad morze 🙂

Na turnusie Miki naszym zadaniem świetnie funkcjonował. Pokój nr 8 w pensjonacie „Krystyna” zaakceptował od razu, z jedzeniem na stołówce nie było żadnych problemów, bunty na zajęciach terapeutycznych prawie minimalne. To, że Miki był bardzo grzeczny zauważyli wszyscy i terapeuci i rodzice, którzy pamiętali jego i nasze za nim „biegi” z poprzednich turnusów. Siedział grzecznie przy stole, można go było już przy nim samego zostawić, na spacerach, wyjściach puścić w końcu jego rękę i kierować go tylko słownie. Samodzielnie jeździł też już na rowerze z małą kontrolą słowną ze strony taty:)


Na turnusie zajęcia terapeutyczne były bardzo dobrze rozplanowane, ponieważ były w zależności od dnia albo przed albo po południu, więc mieliśmy czas i na plażę i na dłuższe wycieczki.

Z zajęć terapeutycznych w tym roku najbardziej podobały się Mikołajowi (a według nas były bardzo dla niego cenne rozwojowo) zajęcia grupowe – muzyczne z Panią Patrycją oraz MRK z Panią Magdą i Patrycją oraz masaż z Jackiem (nazwanym przez 3,5 letnią Gosię, –  Panam Masażykiem:)

Ciekawą terapią było zaproponowanie dzieciom na turnusie przez Renatę Radomską terapeutycznego słuchania (www.terapeutycznesluchanie.pl), które nadal kontynuujemy po przyjeździe do Krakowa.

Inne terapie w których uczestniczył Mikołaj na turnusie to: terapia logopedyczna, pedagogiczna, SI, terapia ręki, hipoterapia i dogoterapia. Miło było posłuchać pod drzwiami logopedy potoki zdań w obu stron i świetnie współpracującego Mikołaja.

Turnus bardzo nam się podobał zarówno pod względem terapeutycznym, organizacyjnym jak i lokalizacji.

I Mikołaj i my odpoczęliśmy od codziennych obowiązków. A Mikołaj nabrał nowej energii i chęci do nauki i pracy na zajęciach terapeutycznych. W domu chętnie śpiewa piosenki i bawi się w zabawy z turnusu 🙂 Kontynuujemy też jego przyjaźnie z dziećmi z turnusu: Gosią i Markiem. Było bardzo fajnie, a dla Mikołaja szczególnie korzystnie pod kątem jego rozwoju społecznego i kontaktów w zabawie z innymi dziećmi. W obecnej chwili położenie nacisku na rozwój społeczny Mikołaja z punktu widzenia jego przyszłego funkcjonowania w „zerówce”, a później szkole jest dla niego najważniejszy.

Długa droga do domu

Pomimo bliskiej odległości czasami droga do domu z Mikołajem bywa bardzo dłuuuga. Jak co poniedziałek Mikołaj chodzi na zajęcia w ramach projektu „DIAMENTY” do szkoły na Szopkarzy. Zaprowadza go na 16-tą opiekunka, ja lub Wiesiek odbieramy go po pracy o 18-tej.

Gdy odbiera go tata zwykle wracają do domu samochodem, a gdy ja to wracamy spacerkiem na piechotę.

W ten poniedziałek przyszłam po Mikołaja ja. Ale już na wstępie usłyszałam:

„Nie chcę mamy!!! Chcę jechać samochodem z tatą!!!”

(tydzień wcześniej był po Mikołaja tata, więc Mikołaj już zaprotestował przed zmianą).

Ale pomału, wśród okrzyków Mikołaja, wytłumaczyłam mu, że dzisiaj jestem ja i razem wracamy do domu. Ubraliśmy się i wyszliśmy ze szkoły.

Przeszliśmy zaledwie kawałek do parkingu przy szkole i Mikołaj zdecydowanie stanął i oświadczył:

„Jestem zmęczony, chcę iść spać! Może zamówimy taksówkę?”

Dosłownie zdębiałam. Zdarza się, że wspomagamy się taksówkami dla niepełnosprawnych, a już szczególnie rano, żeby szybko dostać się z porannych zajęć do przedszkola, ale teraz dosłownie mieliśmy 200 metrów do domu.

Więc znowu tłumaczenie, że mamy blisko do domu, nie pojedziemy taksówką ani samochodem tylko idziemy na nogach.

Niechętnie, ale bardzo niechętnie z marudzeniem Mikołaja ruszyliśmy dalej.

Ale pojawiła się następna przeszkoda: DESZCZ

Słyszę niespokojne: „Mamo…..mamo kropi deszcz!”

(Mikołaj bardzo nie lubi deszczu. Zawsze wtedy płacze i mówi, ze deszcz go boli. Jest ogromny problem żeby wyjść z nim wtedy z domu)

No to klops, myślę sobie tego jeszcze nam tego brakowało. Więc znowu tłumaczenie, że jest wiosna, a na wiosnę pada deszcz. I deszcz jest potrzebny. A rośliny i zwierzęta lubią deszcz. Rośliny wtedy rosną, a z pąków na drzewach wyrastają liście.

Więc znowu niespokojne przez łzy: „Mamo ….mamo zaraz przestanie?”

– Tak przestanie synku

„Przestanie padać i zobaczymy tęczę”

– No nie wiem, nie zawsze Mikołaju  jest tęcza.

Na szczęście jednak przestało padać, wprawdzie tęczy nie było, ale były drzewa i pąki na drzewach więc mógł je Mikołaj obejrzeć, dotknąć i zerwać. Tak się tym zainteresował, że chwilowo zapomniał o marudzeniu i w końcu dotarliśmy do naszego bloku.

Bywają takie dni, że Mikołaj jest bardziej niespokojny. Zmiany w rytmie dnia, nie taka pogoda jak by chciał, nie ta osoba która myślał, że przyjdzie po niego, inny powrót do domu, albo to, że ktoś jest smutny powodują u niego protest. Świadczy to o jego słabym układzie nerwowym. O tym, że jego układ nerwowy nie zawsze potrafi sobie poradzić z emocjami, sytuacjami, które go spotykają i rzeczami które są dla niego trudne. A jeśli do tego dojdzie jego gorsza kondycja psycho-fizyczna, zmęczenie lub choroba to wybuchy płaczu i protesty przeciw wszystkiemu murowane 🙁

Na szczęście są też świetne dni, kiedy Mikołajowi wszystko wychodzi, terapeuci go chwalą a on sam chętny jest do pracy i zabawy, a wracając do domu radośnie podskakuje i śpiewa piosenki 🙂

Taka HUŚTAWKA