Proszę Pana on jest jakiś dziwny

Wychodzimy z terapii czaszkowo-krzyżowej  idziemy na parking i wtem Mikołaj stwierdza, że poleci jeszcze na placyk zabaw. Kieruje się do piaskownicy w której siedzi grupka dzieci w jego wieku, wpada między nich, stwierdza , że to są jego przyjaciele, siada w środku i pyta: „w co się będziemy bawić ?” Dzieci są osłupiałe, patrzą zdziwione na siebie i nie wiedzą jak się zachować. Jeden z chłopców ma zeszyt i coś w nim pisze, więc Mikołaj go pyta: „Co robisz?” Nie wiem czy Mikołaj mówił mało wyraźnie i chłopiec nie zrozumiał czy specjalnie zignorował „intruza”. Muszę więc wkroczyć do „akcji”, zagaduję chłopca o szkołę i nawiązuje się rozmowa. Chwilowo sytuacja uratowana, Mikołaj jakoś bawi się w środku a ja rozmawiam z chłopcem. Ale nadszedł czas, że musimy wracać, więc mówię do Mikołaja żeby się pożegnał z dziećmi bo wracamy do domu. Myślałem, że powie im cześć i wyjdzie z piaskownicy ale nie Mikołaj (zgodnie z tym czego się go uczył na zjęciach) zaczął podchodzić po kolei do każdego z dziecka i podając mu rękę mówił „Cześć”. Dzieci po raz kolejny osłupiały, ale gdy do ostatniego chłopca powiedział: „Żegnaj, żegnaj” „Do zobaczenia” to już zdębiały. Na koniec chłopiec, który wcześnie ze mną rozmawiał stwierdził „Proszę Pana on jest jakiś dziwny”

Niby wszystko ze strony Mikołaja było poprawne. Zagadnął dzieci , chciał się z nimi pobawić, a na końcu pożegnał się,  ale nie wyczuł intencji dzieci.

P.S. Z drugiej strony na taką duża otwartość kontaktu z Mikołaja strony dzieci natychmiast się jakoś zablokowały. Brak mi było z ich strony zaproszenia do zabawy, zainteresowania kim jest. Może one też powinny chodzić na treningi umiejętności społecznych?