Uczymy Mikołaja kalendarza, zegarka (czasu), przemijania dnia i nocy (w dzień świeci słońce w nocy świeci księżyc) . Wszystko idzie dobrze, gdyby nie to, że pewne niesforne zjawiska nam burzą wszystko.
Mikołaj je zupę, ja go pilnuje żeby jadł. Jest dzień, pora obiadowa, niedziela.
– Tato, czemuuu księżyc świeci?
– Gdzie ci świeci, przecież jest dzień.
– O tam!
I pokazuje w biały dzień świecący księżyc nad naszym oknem. Miałem trudności z odpowiedzią. Grunt mi się zawalił pod nogami. Tych pytań CZEMUUUU jest coraz więcej (na szczeście)