Zdążyć za synem

2015-01-25 14.13.03Naszym celem jest by Mikołaj robił wszystko to co jego rówieśnicy. Biorąc pod uwagę, że dużo więcej czasu zajmowało mu nabycie niekiedy podstawowych umiejętności takich jak mówienie, od 3 roku uczył się czytać, aby idąc do szkoły „miał to z głowy”, a skupił się na rzeczach dla niego trudniejszych, jak zachowanie czy relacje z rówieśnikami.

W kontekście innych obszarów rehabilitacji ruchowej i integracji sensorycznej, często uczestniczyliśmy w tym wspólnie. Szczególnie tata. Na początku wyzwania dla taty były proste. Nauczyć jeździć na rowerze. 3 sezony zrobione. Mikołaj jeździ na dużym rowerze. Ale z innymi wyzwaniami było trudniej. I tak trzeba było się nauczyć tacie jazdy konnej, aby motywować Mikołaja do hipoterapii. Udało się, nie mówiąc o przyjemności z jazdy konnej.

Kolejne wyzwanie basen. Starałem się Mikołaja przekonać do wody, nauczyć zanurzać, nauczyć pływania z deską. Ale teraz kiedy Mikołaj ma co tydzień trenera nauki pływania, Mikołajowi tak to spasowało, że teraz bardzo sprawnie idzie pływanie. I to całe 45 minut. I co robi tata? trenuje 3 tory obok, aby dotrzymać tempa synowi.

Myślałem że na basenie się skończy. No ale nie…

Mikołaj dość szybko nauczył się jeździć na nartach. 5 lekcji w poprzednim sezonie, 3 lekcje w tym roku i zaczął całkiem swobodnie jeździć na nartach. A że sam nie będzie jeździł. No cóż.

W każdym wieku można się nauczyć czegoś nowego, chociaż narty to była ostatnia rzecz na świecie o jakiej myślałem że się będę uczył. Efekty po 3 lekcjach jak poniżej. Mama w planach w następnym sezonie 🙂

P.S.

I tak się niekiedy poważnie zastanawiam. Kto kogo ciągnie w rozwoju?

Bo niekiedy dochodzę do wniosku, że Mikołaj nas ciągnie, a nie my jego. Nie mówiąc, o ile zdrowszy i aktywny tryb zdrowia teraz prowadzimy 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *