Mikołaj uwielbia książeczki. Uwielbia jak mu się je czyta, uwielbia je przeglądać, uwielbia też te Jagody Cieszyńskiej do samodzielnego czytania (wprawdzie na razie samodzielnie czyta tylko te z sylabami).
Jego miłość do książek jest ogromna, chociaż bardzo wyrafinowana. Tematy książek, bohaterzy książek i miejsca akcji ciągle rotują.
Jeszcze parę miesięcy temu dżungla, zoo i dzikie zwierzęta były super na topie. Potem (nadal się utrzymuje) nastało zainteresowanie zwierzętami domowymi i gospodarskimi. Czytaliśmy i czytamy książeczki o wsi, o gospodarstwie, zwierzętach domowych. (Mysia i jej gospodarstwo, Miś Bruno na wsi. Sera Mądra Mysz – Zuzia jedzie na wieś itp.)
A już seria z przygodami Misia Bruno była dla Mikołaja super rozwojowa. Opowiadania są krótkie, zrozumiałe i z życia codziennego. A do książeczek były jeszcze dołączane figurki, które można wykorzystać do zabawy tematycznej. Mikołaj pokochał je od razu. Super też rozwinęło się jego słownictwo i coraz lepsze budowanie prostych zdań. Zabawa tematyczna na historyjkach z misia Bruno poszła Mikołajowi świetnie.
Ale ostatnio Mikołaja zainteresowała seria Mądra Mysz – Mam przyjaciółkę weterynarza. Mam przyjaciela kolejarza, Mam przyjaciela pilota. Mam przyjaciela marynarza. Mam przyjaciela kierowcę autobusu itp.
Kupiłam kilka książeczek z tej serii na próbę i wyciągaliśmy Mikołajowi po jednej.
Ale bardzo szybko się zorientował, że tyłu na okładce są zapowiedzi innych nowych, tych których nie ma. Pewnego razu przychodzi do mnie do kuchni, pokazuje palcem i mówi:
– Mamo to. Czytać statek!
Ja mówię:
– Mikołajku nie mamy książki o statku. Jutro kupię Ci ten statek i będziemy czytać Mam przyjaciela marynarza. Chcesz?
– Tak
Na drugi dzień książka kupiona i przeczytana kilka razy od deski do deski.
Wieczorem na drugi dzień znowu Mikołaj przychodzi do mnie z książeczką i pokazuje z tyłu książki palcem na samochód.
-Mamo to. Kupić samochód!
-Chcesz czytać książkę o samochodzie?
-Taak.
-Dobrze Mikołajku jutro kupię samochód i będziemy czytać Mam przyjaciela kierowcę rajdowego. Dobrze?
-Taak.
I jak tu nie kupić dziecku książki jak się o nią tak dopomina. 🙂
Zainteresowanie Mikołaja książkami jest dla nas rodziców bardzo cenne.
Po pierwsze, że zdobywa z książek wiedzę o otaczającym go świecie i o regułach jakie w nim rządzą. Oswaja się z nim i nie budzi już w nim strachu.
Po drugie, że przez czytanie mu książek Mikołaj nabywa nowe słownictwo i próbuje budować coraz to trudniejsze zdania oraz pytania.
Po trzecie, że książki rozwinęły u Mikołaja wyobraźnie.
Po czwarte jak już nic nie skutkuje, jak się Mikołaj nudzi w poczekalni, jadąc w korku w autobusie czy będąc w innej stresowej sytuacji, książeczka zawsze zadziała i już niejeden raz wybawiła nas rodziców (ale i też terapeutów) z opresji. Książką można go po prostu „kupić”.
Książeczki nie tylko czytamy, ale też odpytuję Mikołaja (kiedyś z ilustracji), a teraz z tekstu.
Mikołaj zaczyna też budować proste pytania: Kto to jest? Co robi?
Z książeczkami się też bawimy. Bawimy się w to, o czym czytamy.
Z książeczkami też poznajemy różne miejsca i sytuacje.
Dużo łatwiej jest zrozumieć Mikołajowi świat jak o nim czytamy, potem się w to bawimy, a potem w tym zdarzeniu sami uczestniczymy.
Ale o tym, jak Mikołaj był na wycieczce na Dworcu Kolejowym, wsiadał do pociągu i poznał kolejarza opowie już TATA. 🙂
Super! Książki potrafią strasznie dużo nauczyć 🙂