Nie chce być rycerzem

W przedszkolu u Mikołaja planowano przedstawienie na dzień babci i dziadka pt: „Jasełka po krakowsku”. Mikołaj miał być rycerzem. Rozpoczęliśmy poszukiwania stroju. Nie mogło to być nic plastikowego, tekturowego, odstającego, łatwo zdejmowalnego, bo za chwilę było by po stroju. Więc postanowiłam, że najlepiej byłoby to coś z ubrania imitujące strój rycerza.

Dlatego znalazłam na Allegro świetną tunikę. Była czarna ze srebrnym krzyżem na piersi i siatkowanymi srebrnymi rękawami. Wprawdzie do tego był czepek rycerski, przypominający hełm, ale to dla Mikiego było by za wiele. Szabla i tarcza też się nie przydała.

strój rycerza
Rozpoczęliśmy trening przymierzania stroju. Oj, ciężkie to były próby. Krzyk, płacz, ogólnie straszna nieszczęśliwość. Próbowaliśmy ubieranie przy dobranocce, przy zabawie, aby się chociaż trochę przyzwyczaił. Nic to nie dawało.

 

Nadszedł wreszcie czas, aby oddać strój do przedszkola na próby kostiumowe. Podobno w przedszkolu było lepiej, gdy widział jak inne dzieci się przebierały. Udawało się. Ale w weekend przed przedstawieniem, strój rycerza wrócił do domu na treningi. W między czasie opowiadałam Mikołajowi o przedstawieniu, o rycerzach, czytałam książeczki, pokazywałam ilustracje o rycerzu, ale Mikołaj mówił ze łzami w oczach:
-Nie chcę być rycerzem (Normalnie nie mówi zdań, ale to jakoś sam szybko sobie przysposobił)
Wystarczyło wspomnieć o rycerzu i cały był nieszczęśliwy. Nasilił się też u niego bunt przy ubieraniu rzeczy, których nie nosił jakiś czas. Ponowne próby przymierzania stroju rycerza zupełnie nie wychodziły. Myśleliśmy, że z przedstawienia nici.
Babcia która przyjechała specjalnie na przedstawienie wcale nie pomagała. Wręcz przeciwnie. użalała się nad rycerskim losem wnuczka. A nawet chciała zbojkotować przedstawienie. Myśleliśmy, że będzie totalna klapa. Ustaliliśmy z wychowawcą Mikołaja, że na przedstawieniu się ukrywamy, żeby nie potęgować buntu.

Szliśmy na przedstawienie pełni obaw. Na miejscu, w kąciku i z niepokojem czekaliśmy na rozwój sytuacji.

Ale przedstawienie się odbyło! Mikołaj uczestniczył w nim w stroju rycerza. Swoje zadanie wykonał, ale cały czas nas wypatrywał na publiczności. Widać było, że jest trochę zdenerwowany tą sytuacją, ale poradził sobie.
Przedstawienie skończyło się sukcesem, a „Jasełka po krakowsku” wszystkim się podobały. A nasz Mikołaj pomimo naszych obaw przeżył.
Po zakończeniu przedstawienia odebraliśmy dziecko i usłyszeliśmy tylko jedno zdanie
-Koniec rycerza. Ściągnąć!

Po tym wydarzeniu jeszcze przez kilka dni Mikołaj upewniał się czy aby już na pewno koniec rycerza.